Nie ma to jak poznawać ludzi, których czytasz, dopiero po pół roku.
Lojalnie uprzedzam, że to chyba najdłuższy post na całym blogu – ma prawie trzy tysiące wyrazów. Trzy tysiące, ludzie! Tak, tyle pytań dostałam i do takich odpowiedzi mnie skłoniliście. Wciąż nie wiem, co wprawiło mnie w większy szok – ilość pytań, czy fakt, że piszę już od pół roku… Zaczynamy od chyba najprostszego pytania, czyli
Bo nie umiałam inaczej. Serio, serio. Pierwszego bloga założyłam już dawno temu i był beznadziejny. Mimo to pisałam dzielnie… do czasu. Potem zaliczyłam kilka większych powrotów do pisania, za każdym razem pod nowa domeną. To kolejny z nich, tym razem myślę, ze bardziej stały. Chyba po prostu potrzebuję pisania do życia, bo w czasach bezblogowych strasznie mi tego brakowało. Dlatego jestem tu i znowu uparcie stukam w klawiaturę.
Kocham gry słów! Smells like adventure to właśnie taka gra. Jest po angielsku, bo nie umiem oddać tego po polsku – na blogu piszę o naszych codziennych przygodach, dlatego adventure. A Tobi uwielbia węszyć, stąd użycie też słowa smells. Dodatkowo nazwa jest nawiązaniem (chociaż nie było to planowane 😉 ) do piosenki Nirvany – Smells like teen spirit.
Na pewno mnóstwo nowych znajomych! Dało mi też motywację do pracy z psem i rozwoju mojego fotografowania. Zyskałam miejsce, gdzie mogę się wygadać, podsumowywać swoje doświadczenia i usłyszeć, co sądzi o tym ktoś inny. Przy okazji zyskałam o wiele mniej czasu wolnego 😀
Oj tam! Tak czy siak, muszę przyznać, że to nie moja zasługa. Grafikę w nagłówku, zrobioną na podstawie mojego zdjęcia, wykonała A.W.Art, a szablon wprawdzie jest pobrany, ale z jego ogarnięciem (bo ja na tajemnicach kodu nie znam się ani trochę) pomógł mi mój podręczny programista – Kamil (dziękuję, bo wiem, że ty też to czytasz. Widzisz, ludziom podoba się ten blog! Ha!) – edit 24.08.2019: wpis pochodzi z czasów, kiedy blog był na blogspocie, szablon i nagłówek wtedy znacząco różnił się od obecnego, ale mimo wszystko miło mi, że już wtedy zaskarbił sobie waszą sympatię.
Wie kilku moich znajomych i rodzice, którzy dowiedzieli się z przypadku, przez link, który udostępniłam na grupie na fejsie (okazało się, że grupa była otwarta). Rodzice na początku się zdziwili, ale zareagowali miło. Innym powiedziałam sama (a skąd bym wzięła pomoc w sprawach technicznych? 😜) i wciąż mnie czytają! Miło mieć takich znajomych. Na początku bałam się, że ktoś z mojej klasy odkryje bloga. Z perspektywy czasu widzę, że to trochę głupie, ale nadal nie chciałabym, żeby go czytali. Nie lubią mnie i nie chcę dawać im kolejnego powodu do traktowania mnie w taki sposób, w jaki mnie traktują. kolejny edit: znaleźli mnie i mam szczerą nadzieję, że tego posta akurat nie czytali.
Tak naprawdę Smells like adventure istniało w mojej głowie o wiele wcześniej. Brakowało tylko ubrania go w ładne słowa i grafikę. Pomysł klarował się w mojej głowie aż przeszłam z pomysłu do działania. Załatwiłam grafikę, kupiłam (za pomocą wiadomej osoby) domenę. Potem były ostatnie poprawki, stres jak stąd do księżyca i wdech. Wydech. Opublikuj.
Według mnie każdy pomysł jest dobry (o ile nie wiąże się z szkodą nasza lub cudzą, ale to chyba logiczne). Warto spróbować blogowania, może akurat ktoś z was znajdzie w tym nową pasję? Do założenia bloga nie potrzeba wiele i uważam, ze założenie bloga było dobrą decyzją w moim przypadku. Czy w waszym też będzie? Nie wiem, ale każde doświadczenie w życiu daje nam coś nowego, dlatego czemu by nie spróbować!
Wiem, że było tam cicho i staram się to zmienić! Wrzucam nowe posty, planuję kurs bujo, zbieram się do wrzucenia jakichś fotek. A jeśli ktoś z was chce pomóc i przy okazji znaleźć inspiracje do planowania, to zapraszam!
Szczerze? Mam takie coś w planach! Akcesoria pokażę wam w poście za tydzień, ale od nowego roku mam zamiar zbierać krótkie wideo z naszej codzienności. Wiele tego nie będzie, myślę, że 3-4 filmiki na rok, bo jednak pisanie jest mi o wiele bliższe, ale zobaczymy. Co o tym myślicie?
Przy psach na razie jesteśmy ciency 😜 Póki co moim sukcesem jest olewanie psów za płotami i w dużej odległości od nas, chociaż i to zależy od przypadku. W 219 wybieramy się na Piątkowe Mijanki do TRIKa, żeby popracować przy psach w bliższym otoczeniu. Haki? Na pewno trenowanie skupienia w domu, później na podwórku, w łatwych warunkach. Poza tym warto zauważyć swojego psa i jego potrzeby, nie tylko nasz cel. Od kiedy widzę, że Tobi potrzebuje przestrzeni (i to, jak wiele jej potrzebuje), jest mi zdecydowanie łatwiej! Mam już świadomość, że muszę go skupić zanim przytrafi się bodziec, nie gdy już zaczyna szczekać, a przedtem najlepiej odejść gdzieś dalej, żeby dać się mu wyciszyć. Często gdy widzę, że bodziec będzie zbyt ciężki, żeby mimo niego cały czas skupiać się na mnie, wolę przekierować zainteresowanie łaciatego na węszenie w trawie. To go uspokaja i pomaga ogarnąć trochę emocje, a nie wymaga takiego wysiłku jak patrzenie na mnie pod ich wpływem. Warto znać ograniczenia swojego psa i stopniowo podnosić poprzeczkę.
Nigdy nie liczyłam, ale trochę tego jest. Tobias zazwyczaj wstaje razem ze mną. W ciągu dnia robimy sobie dwa treningi, o ile można tak to nazwać. Pierwszy krótki, rano przed szkoła (w dni wolne bywa trochę dłuższy), przy okazji łaciaty dostaję pierwszą porcję jedzenia. Później wychodzę, a on śpi, gdy mnie nie ma. Po powrocie ze szkoły zazwyczaj idziemy na dłuższy spacer połączony z kolejnym treningiem i jedzeniem. Poza tym w ciągu dnia czasami się bawimy lub po prostu siedzimy razem.
To, wbrew pozorom, bardzo trudne pytanie! Niby już jakiś czas temu, gdy pisałam wcześniejszego bloga (na którym pojawił się nawet kiedyś zwycięski post do konkursu Dog Lovers Blog u Mango – whippet z pasją. Dalej mam ten t-shirt z Pupilu, uwielbiam go <3). Tak naprawdę zaczęłam rzeczywiście żyć w psim świecie i regularnie pracować z Tobim od Psim Targiem w Krakowie w 2017. Poznałam tam dużo psich firm i na całego wpadłam w kynologiczny światek. Wcześniej byłam, że tak to ujmę, bardziej biernym psiarzem. A na całego z pracą ruszyliśmy na początku 2018. Momentem przełomowym było dla mnie jednak szkolenie w Uniwersytecie Twojego Psa w lutym.
Naprawdę bardzo was przepraszam, ale nie odpowiem, że beagle. Moim wymarzonym psem (z charakteru i wyglądu) jest kelpik lub toller i to dwie moje ulubione rasy.
Mój pies ma dwie rzeczy, których strasznie w nim nie lubię. Które de facto są również moimi wadami. Dobraliśmy się ślicznie, nie zaprzeczycie. Jakie wady mam na myśli? Emocjonalność i upartość. Tobiasa często ponoszą emocje, ja też mam z tym problem. A o byciu uparciuchami nie będę się rozpisywać.
Tobi je Taste of the Wild, smak Pacific Stream.
Aktualnie wystarcza, i to aż nadto. Nie planuję mieć drugiego psa, szczególnie póki łaciaty wciąż ma problemy. Ale mam taką wizje przyszłości, w której jestem ja i dwa psy. Myślę, że kiedyś przemyślę to dokładniej, gdy będę mieć już możliwości i warunki.
Zlinczujcie mnie, ale ja wcale nie miałam zamiaru mieć psa. Większość psiarzy mówi, że od dziecka kocha psy, marzyło o psie, wypatrywało psów na ulicach i ogółem ma psiarstwo we krwi. A ja kochałam koty. Niestety moi rodzice kochali je trochę mniej i u nas w domu pojawił się pies. Wybór rasy nie był zbyt przemyślany, a ja byłam dzieciakiem. Myślę, że gdyby wtedy wyglądało to inaczej, to i nasza relacja byłaby inna, niż jest.
Nie są, nad czym ubolewam (przepraszam, mamo. Dobrze wiem, że to czytasz).
Pracujemy nad kontrolą emocji (głównie przy psach), skupieniem w rozproszeniach, przychodzeniem na zawołanie i ogarnięciem łaciatego w kwestii zabierania rzeczy. Poza tym chcę zbudować u niego motywację zabawkową, ale tamte problemy są jednak ważniejsze i niejako główne.
Kontynuujemy, ale nie ćwiczymy tak regularnie, jak bym chciała. O moich celach więcej opowiem wam za jakiś czas. Na razie chcemy maksymalnie wykorzystać ostatni miesiąc 2018, a potem zabierzemy się za noworoczne działanie 😀
Jest u mnie od sierpnia 2015, czyli nieco ponad 3 lata.
Tobiasa zaletą jest na pewno spryt i energia, chociaż nie zliczę, ile razy je przeklinałam. A swojej zalety nie umiem wymienić. Jakoś mi ciężko 😛
Na spacerach po prostu ćwiczymy naumiane już komendy, stopniowo dodaję rozproszenia. W domu robimy trochę sztuczek, dogfitnessu (jesteśmy na etapie dysku sensorycznego, nie mam jeżyków ani piłek) i noseworku na zestawie od Nosework Polska (na razie pracujemy tylko na cynamonie i bez próbek niedostępnych).
Nigdy nad tym nie myślałam, ale jeśli miałabym określić moje główne zasady, to będą to chyba nie pędź do przodu tylko dlatego, że raz ci się udało, nie poddawaj się, bo raz ci nie wyszło i zaakceptuj swojego psa zanim spróbujesz go zmienić.
Jasne, że tak, jednak nie przyszłość zawodową. Chcę mieć psy, pracować z nim i trenować psie sporty, ale nie ciągnie mnie do bycia weterynarzem, groomerem czy behawiorystą.
Tata Tobiasa był ze Szwecji, a Szwecja to piękny kraj 😜 W dodatku cały miot miał mieć imiona na T, więc postanowiliśmy razem z rodzicami iść w tym kierunku przy wyborze imienia. Jakoś tak się stało, że mała, łaciata klucha została Tobim.
Wymarzony to względne słowo. Kocham go i gdybym teraz miała wybór, to nie zamieniłabym go na żadnego innego, ale jednak w przyszłości chcę mieć psa rasy innej niż beagle i pracować z nim w inny sposób, od szczeniaka.
Bez okazji. Mieliśmy kupić psa, znaleźliśmy hodowlę, a w czerwcu urodziły się szczeniaki i jeden pojawił się u nas.
Nie mam pojęcia, ale myślę, że ponad 20, może około 30. Słabiutko, ale mało sztuczkujemy w ostatnim czasie.
Tutaj nie będzie zaskoczenia. W wszelkich „top” jestem słaba, ale to moje ulubione psie blogi:
My Heart Chakra
B the great
Makulscy.com
Psi kawałek internetu
Pufoświat
Lubię też May the woof be with you, Vuko, Psa do kwadratu, Życie z psem, Drużynę G, Dzikośc w sercu, Monster dogs, Enzo border collie i Marley & Jimmy. Jest pewnie wiele innych, ale te szczególnie zapadły mi w pamięć i czytam je regularnie.
O, kolejna topka 😉 Moje ulubione produkty to na pewno:Dog’s ProfitHaueverHurttaDoganica (PAWrricade robi super robotę!) Milord Meatstripes
Niby to pytanie już było, ale tym razem nie ma określone, że chodzi o psie blogi, więc pokażę wam 5 blogów, które nie są o psach, a bardzo je lubię WorqshopZenjaJest rudoJanina DailyAniamaluje
Tu jest jedno powtórzenie, ale musicie mi to wybaczyć.
My Heart Chakra
Oreo – border collie
Reveries
Alicja Zmysłowska Photography
Kundelek na biegunie (ich blog i instagram też jest świetny!)
Tak! Mam wielu znajomych z internetu. Większości z nich nigdy nie spotkałam w rzeczywistości, ale mam nadzieję, że kiedyś mi się uda. Mam też trzy bardzo dobre przyjaciółki, z którymi znam się już od kilku lat (pozdrawiam was, bo wiem, ze to czytacie!) i planujemy spotkać się w przyszłości. No i oczywiście mam was! Przez te 6 miesięcy nawiązałam mnóstwo świetnych znajomości 😀
Poza rzeczami związanymi typowo z psem lubię robić zdjęcia, spacerować (wiem, ze to się z psem wiąże, ale to inna sprawa), czytać książki, grać na gitarze (która ostatnio wykorzystywana jest jedynie do zbierania kurzu), pisać, marzyć, planować w bujo i pisać brushpenami.
Związane z psem – wyjście na prostą, ogarnięcie naszych problemów. To takie realne marzenie. Z nierealnych marzę o zaczęciu agility, ale to chyba w życiu się nie uda. Jeśliby mówić o niezwiązanych z psem, to znaleźć swoje miejsce we wszechświecie. I mieć tam psy 😀
Powiem wam, że to w gruncie rzeczy sporo czasu. Po skomplikowanych obliczeniach zauważyłam, że będę mieć wtedy 24 lata. Czyli będę wtedy kończyć studia (wciąż myślę nad tym, co będę robić, ale jednak w mniejszym lub większym stopniu wiążę swoją przyszłość z językami). Chciałabym wtedy czuć się szczęśliwa z tego, co wybrałam – cokolwiek wybiorę – i wciąż być zapaloną psiarą.
Myślę, że nie jestem ani optymistką, ani pesymistką, ani realistką. Potrafię jednego dnia myśleć wszystko będzie zarąbiście, a innego nic mi nie wychodzi i nie wyjdzie. Staram się być optymistką, ale niezbyt mi to wychodzi.
Obrabiam tylko w Gimpie! Photoshop i Lightroom są płatne, a te ceny nie są małe, natomiast Gimp jak na darmowy program ma całkiem niezłe narzędzia. W gruncie rzeczy od kiedy ogarniam jak, co i gdzie to całkiem nieźle się dogadujemy.
Obserwuję to, co mnie otacza i szukam wyjątkowych miejsc- choćby były to zwykłe krzaki, czasami na zdjęciu wychodzą niesamowicie. Poza tym cały czas oglądam zdjęcia różnych osób. Moją idolką jest Alicja Zmysłowska, ale bardzo lubię też zdjęcia Izy Łysoń i Natalii Śliwińskiej z Psiego Kawałka Internetu. I dziękuje za komplement, osobiście uważam, ze nie są aż takie świetne, ale widzę różnice w mojej fotografii teraz i rok temu, co strasznie mnie cieszy
Używam obiektywu canona 50mm f/1.8. Nim robione są w sumie wszystkie zdjęcia na blogu lub Instagramie. Mam też tamrona, ale póki co mało go używam, myślę, że lepiej nada się do fotografowania różnych eventów.
Jasne! 😜 Multum osób robi lepsze fotki niż ja, ale bardzo mi miło, że moje wam się podobają. Kluczem jest chyba po prostu wyobraźnia i dużo czytania o fotografii i kompozycji, ja wciąż się dokształcam.
W sumie przypadek. Założyłam bloga, powstał fanpage i instagram, bo przecież bloger musi mieć jakieś social media 😉 Okazało się, że na instagramie odnajduję się lepiej niż na fb, bo zdecydowanie łatwiej jest mi wrzucić fotkę raz na jakiś czas, niż poza pisaniem cotygodniowych postów wymyślać też krótsze teksty na fanpage. Czasami mam pomysł, a czasami moja strona leży odłogiem.
Bardzo, bardzo, bardzo podoba mi się to pytanie! I chyba najwięcej problemów mi sprawiło, bo nie myślałam o tym wcześniej. Po zastanowieniu uznałam, że byłaby to papuga, chociaż nigdy nie byłam szczególna fanką ptaków.
Nie, ale od dziecka chciałam szyć. Na chceniu się skończyło, może kiedyś spróbuję… Jakiś czas szyłam ręcznie, ale nigdy nie miałam okazji spróbować szycia na maszynie.
Z tego, co aktualnie dzieje się w moim życiu, z moich doświadczeń, przemyśleń, emocji, usłyszanych rozmów, rzeczy, który mnie zmotywowały albo przybiły, z natury. Czasami myślę długo i mam pusto w głowie, innym razem wymyślam 3-4 tematy nowych postów.
Niektórych motywują porażki. Mnie nie, każda porażka mnie dobija. Motywację znajduję w małych sukcesach, w planowaniu, myśleniu o swoim celu, marzeniach i wparciu innych.
Nie mam pojęcia… Na pewno chcę robić coś związanego z językami obcymi, uwielbiam się ich uczyć. Kocham angielski i hiszpański i chciałabym iść w tym kierunku.
Jestem maniakiem. Tyle w temacie 😜 A poza tym, to pytanie jest pewnie spowodowane moimi ogromnymi zakupami z Psim Targiem. Czemu tyle kupiłam? Bo przez cały rok moi rodzice sprzeciwiali się zakupom dla psa, więc nadrobiłam maniakowe zaległości za cały 2018.
Nie bój się. Bądź sobą. Działaj. Twórz. Przeżywaj. Ciesz się każdą sekundą tego co masz. Doceń siebie. Masz wady, jak każdy inny, ale to nie znaczy, że nie możesz się cieszyć życiem. I biegnij tam, gdzie chcesz być. To, że czasami się zatrzymujesz, to nic złego.
Koniec (nareszcie, co?). Dziękuję wam, ze jesteście tu ze mną, czytacie moje teksty i piszecie do mnie. Pytacie, kiedy mówię, że mam zły humor, dajecie dobre rady i solidnego kopa do dalszego pisania. W podziękowaniu jutro zaczyna się dla was konkurs (a co jest lepszego niż konkurs przed świętami? W końcu można wygrać prezent dla psiaka!), wciąż myślę nad tematem. Śledźcie instagrama!
SMELLS LIKE ADVENTURE © 2018-2019 - Wykonanie Dzikość w Sercu