Mam całą masę planów. Ciągle stawiam sobie kolejne cele (a ile z nich realizuję, to osobna kwestia), zapisuję coraz to nowsze rzeczy w moim bujo i rozpisuję sobie swoje pomysły. Mimo to czasami zdarza mi się mieć tygodnie czy miesiące, w których nie chce mi się wychodzić poza to, co zrobić muszę.
Nie chcę zmarnować dwóch całkowicie wolnych miesięcy na siedzenie i nicnierobienie, więc uznałam, że po raz kolejny wezmę udział w projekcie 62.
Dla osób, które są tu nowe, lub wciąż nie do końca łapią ideę projektu 62. Jeśli jesteś stałym czytelnikiem (pozdrawiam i dziękuję!) to możesz zjechać od razu do kolejnego podtytułu. Projekt 62 to, jak sama nazwa wskazuje, projekt, który trwa 62 dni. Dlaczego akurat 62? Bo tyle dni mają lipiec i sierpień, czyli wakacje! Z samym pomysłem projektu 62 spotkałam się w blogosferze już dawno i tak naprawdę nie mam pojęcia, kto go zapoczątkował. W każdym razie był to pewnie ktoś, kto podobnie do mnie, chciał w wakacje zrobić coś więcej niż lenienie się i czytanie książek albo oglądanie filmów. Bo skoro już mamy 62 dni praktycznie nienaruszonego czasu, to grzech z nim czegoś nie zrobić. Projekt 62 nie ma jakichś ściśle wytyczonych ram – po prostu wybierasz swoje cele na czas dwóch miesięcy i starasz się je zrealizować, a pod koniec wakacji piszesz podsumowanie o tym, jak dobrze ci poszło (albo jak źle, ale ja w was wierzę!). Skoro już to wiesz, to możemy przejść dalej, czyli
Przecież mogłabym równie dobrze po prostu wypisać sobie pomysły w bujo i nie nazywać tego żadnym projektem. Albo nie wymyślać celów ani niczego takiego i jechać na spontanie. Po co mi to?
To nie jest pierwszy mój projekt 62. Wręcz przeciwnie – na blogu znajdziecie kilka innych postów na ten temat. Lubię dzielić się swoimi planami na Smells like adventure. Czuję się wtedy o wiele bardziej zobowiązana do ich przestrzegania, niż gdy mam je po prostu w głowie. Przecież chcę motywować innych! A szczerze – kto z was poczułby się zmotywowany, gdybym po dwóch miesiącach napisała wam przykro mi, nie zrobiliśmy nic. Nie chciało mi się.? A poza tym fajnie mieć coś więcej niż tylko wytyczone cele na czas nieokreślony. Móc zobaczyć, ile da radę się zrobić w określonym wycinku czasu.
Tak jak ja! Wystarczy napisać posta, wpis na fanpage, opis pod zdjęciem na insta albo nawet na stories. A jeśli nie chcesz dzielić się swoimi planami w mediach społecznościowych – otwórz notatnik albo weź czystą białą kartkę i pisz. To, co zawrzecie w swoim projekcie – ile będziecie mieli celów czy jakiej sfery życia będzie dotyczył – zależy tylko od was. Jedyne co mogę powiedzieć, to: nie przeforsujcie się. Fajnie to wygląda, jak ktoś wpisze milion pięćset zadań do wykonania, ale tak naprawdę to może bardziej dołować niż motywować. Bo przecież tak się starasz, a połowa zadań nieodhaczona… Nie liczy się to, ile uda ci się zrobić. Najważniejsze jest to, że w ogóle spróbujesz! Poniżej znajdziesz moje cele do projektu 62, podzielone na dwie kategorie – pies (czyli wszystko, co związane z pracą z Tobiasem) i ja (czyli pozostałe plany samorozwojowe). Możesz się zainspirować, podebrać niektóre z nich albo wymyślić coś całkowicie własnego. Może ty uznasz, że wakacje to czas zadbania o swoje zdrowie albo nauczenia się, jak gotować?
Moje życie z Tobiasem to sinusoida – jednego dnia czy nawet godziny może być perfekcyjnie, innym razem zaczynam mieć totalnie dość. Nie chcę jednak poddawać się, bo tak już jest i tyle. Dlatego dużo moich planów jest związanych właśnie z łaciatym.
regularnie chodzić na zajęcia do TRIKa (w miarę możliwości) – jeden z najważniejszych punktów. Po raz pierwszy pojechałam do TRIKa trzy tygodnie temu i to był jeden z przełomowych momentów. Na pewno nie odpuszczę i całe wakacje będę sumiennie pakować Tobiasa do samochodu, żeby zabrać go na zajęcia.
przejść minimum 150km – tak naprawdę to 150km to nie jest jakaś ogromna liczba czy coś niesamowitego. Ale powiedzmy sobie szczerze – często na spacerach trochę się wleczemy, nie chodzimy daleko, ostatnio trzymamy się głównie w najbliższej okolicy. Mam zamiar to zmienić, a przy okazji trochę rozruszać łaciatego (i siebie!).
ćwiczyć z linką – moja męka. Nawet nie dlatego, że nie lubię linki, ale zawsze coś mnie od niej odwleka. Koniec! W wakacje chcę częściej zapinać Tobiasa na linkę i trenować na niej przywołanie. Ten cel utrzymuje się tu kolejny raz, ale to znaczy, że wciąż musimy nad nim pracować.
robić dogfitness przynajmniej raz w tygodniu – oj, brakowało nam tego, bardzo. Kolejna rzecz, którą sobie odpuściłam. Nie będę od razu wyrzucać się na głęboką wodę. Do ćwiczeń wracamy powoli, na razie raz w tygodniu, chyba, że uda mi się więcej.
sztuczkować – Tobi jest psem wybitnie niesztuczkowym. Poza kilkoma komendami nie umie nic. W wakacje wyciągam kliker i uczymy się nowych zachowań.
trenować zostawanie i skupienie – kolejny cel, który jakoś nie chce zniknąć z listy. Nasze skupianie uwagi jest o wiele lepsze niż rok temu, ale do ideału sporo brakuje. A z takimi rzeczami, jak i z przywołaniem, nie ma przebacz – to trzeba umieć.
Trzeba zadbać nie tylko o psa – w lipcu i sierpniu chcę postawić też trochę na samorozwój.
nie zapomnieć hiszpańskiego – w liceum będę kontynuowała naukę hiszpańskiego, więc nie chce zapomnieć tego, co już umiem. Zamierzam powtarzać sobie słówka, na pewno będzie mi łatwiej. A nauka nie będzie trudna, bo pewnie wiecie, że kocham języki.
poprawić swoje zdjęcia i bardziej zadbać o bloga – to jest punkt, który można rozwijać w nieskończoność. Chcę pisać regularnie, zacząć focić w RAWach i robić bardziej spójne zdjęcia. Poza tym planuję trochę zmian na SLA, oby udało się je wprowadzić!
przeczytać ponad 2500 stron – patrząc po wyzwaniu #międzykartkami, raczej nie będzie to problemem, ale nie chce znowu zostawić czytania. Mam masę nowych książek, które leżą na półce i tylko czekają na przeczytanie!
To by było na tyle moich planów. A wy bierzecie udział w projekcie 62? Macie jakieś cele na wakacje? PS. Dziś wyjeżdżam na wakacje bez łaciatego, więc przez najbliższe dwa tygodnie moja aktywność ograniczy się do stories. Ale! W przyszłym tygodniu na fanpage pojawi się obiecywany już wcześniej konkurs, przygotowujcie fotki 😀
SMELLS LIKE ADVENTURE © 2018-2019 - Wykonanie Dzikość w Sercu