Ten wpis powstał nie tylko przez sytuację, jakiej doświadcza aktualnie ludzkość zarówno w Polsce, jak i na całym świecie, ale też dlatego, że to zapewne nie jedyny czas w życiu, kiedy musimy zostać w domu. Z tego też powodu mam nadzieję, że niezależnie od tego, kiedy czytasz ten wpis, znajdziesz w nim garść wskazówek i ciekawych aktywności, które są lepszym pomysłem, niż spędzanie całego dnia na przeglądaniu Instagrama.
Pomysły w tym wpisie podzielone są na dwie kategorie. W pierwszej znajdziesz rzeczy, które zapewnią zajęcie nie tylko tobie, lecz i twojemu futrzakowi. Spędźcie razem trochę czasu i wzmocnijcie więź, skoro i tak jesteście uziemieni 😉
W drugiej części wypisałam propozycje rzeczy do roboty dla ciebie, kiedy pies smacznie chrapie, zajada się czymś pysznym (gryzak albo dobrze wypełniony kong robią robotę!), albo po prostu w twoim domu brakuje czterołapa. Here we go!
Standardowo zaczynam od psów, bo Smells like adventure mimo swojej rozbieżności tematów (ciekawy, jak szukałam swojej blogowej drogi? Zajrzyj do tego wpisu!) pozostaje blogiem z zasady psim. Jeśli nie jesteś szczęśliwym posiadaczem czworonoga lub szukasz zajęcia w samotności albo gronie ludzkich znajomych, przewiń do następnego akapitu. Tam znajdziesz wszystko, czego potrzebujesz! A tutaj przeczytasz to, co sugeruje podtytuł. Co robić z psem, gdy nie ma jak wyjść z domu?
uczyć sztuczek – to chyba pierwsza rzecz, którą od razu podsuwa nam umysł. Nieważne, czy twój pupil dopiero próbuje załapać podstawy, czy też osiągnął ósmy stopień wtajemniczenia w posłuszeństwie, na pewno znajdzie się coś dla was. Wbrew pozorom psie sztuczki to coś więcej niż daj łapę i poproś. Zbiór zaczyna się od podstaw jak siad czy waruj, ale jeśli to wszystko i sporo więcej macie już opanowane, to może czas na zaawansowane triki, jak zawijanie się w kocyk lub puszczanie bąbelków? W poszukiwaniu inspiracji możesz zajrzeć na YouTube lub psie blogi – prawie sto sztuczek znajdziesz na Psim Kawałku Internetu (do części są nawet filmiki, które z pewnością będą pomocnym źródłem). Pamiętaj tylko o jednym – nie wymagaj od psa zbyt wiele na jego aktualne możliwości i nie rób zbyt długich sesji. Idąc małymi kroczkami osiągniecie razem o wiele więcej, niż gdy zaczniesz wywierać presję na psa, który nie do końca rozumie, o co tym razem ci chodzi.
trenować pod psie sporty – jasne, może i nie przebiegniecie toru agility w waszym mieszkaniu w bloku ani nie zrobicie freestyle’owego układu frisbee w swoim domku jednorodzinnym, niezależnie od tego, jak ogromny by on nie był. Tropienie użytkowe też raczej nie wypali. Ale! Rzeczy takie jak nosework brzmią już całkiem realnie, czyż nie? O noseworku sporo informacji znajdziesz na oficjalnej stronie, jednak równie przydatne mogą okazać się blogi i kanały innych pasjonatów. Ćwiczenia detali do obedience czy rally-o także wydają się wykonalne. Nie zapomnijcie jedynie o tym, żeby gdy już będziecie mogli wyjść z domu, poćwiczyć też w rozproszeniach!
ćwiczyć dogfitness – chyba już wiesz, że jestem absolutną fanka dogfitnessu. Popełniłam nawet tekst na jego temat – jeśli jeszcze go nie czytałeś, zajrzyj koniecznie, szczególnie, gdy rozważasz ten rodzaj aktywności. Dogfitness wzmocni mięśnie twojego czworonoga, poprawi koordynację i pomoże w pracy nad świadomością ciała. Byłabym jednak ostrożna z bardziej zaawansowanymi ćwiczeniami. Bez wiedzy o tym, jak wykonywać je poprawnie, możesz nieświadomie zaszkodzić swojemu psu. W moim wpisie znajdziesz informacje o tym, jak zacząć i skąd się dowiedzieć, które i jak uskuteczniane wygibasy są dla futrzaka bezpieczne.
bawić się w brainwork – tu do gry wchodzą zarówno kupne zabawki, jak i najróżniejsze Do It Yourself z rzeczy znajdujących się w prawie każdym domu. Czym jest brainwork? Jak sama nazwa wskazuje, to zabawa łącząca się z myśleniem. Do brainworku zaliczają się nie tylko te wszystkie piękne, kolorowe psie układanki, wymagające poruszania nosem lub łapą dźwigni, ciągnięcia zębami za sznurki i odsłaniania wieczek (choć my i takie mamy w swoim arsenale), ale też wszystkie pomysły, które tylko przyjdą ci do głowy. Możesz zawinąć część karmy lub smaczków w koc i dać psu naleśnik, który musi rozwinąć, lub pokusić się o jeszcze bardziej wyrafinowane zadania. Ogranicza cię tu tylko i wyłącznie twoja kreatywność. Nawet ścinki papieru, który i tak nadawał się na makulaturę i kartonowe pudełko po jakiejś przesyłce mogą okazać się świetną zabawką, tak samo puste pudełko po jajkach.
upiec ciastka – jako, że wciąż jesteśmy w kategorii psiej, mam na myśli psie ciasteczka. Przepisów jest masa, więc znajdź coś, co będzie pasować twojemu pupilowi i na co składniki znajdziesz w kuchennej szafce. Czworonóg pewnie chętnie pomoże ci pilnować czystości podłogi w trakcie gotowania (gdyby nawet coś spadło, raczej nie będziesz musiał tego zbierać), a po wszystkim będzie zdecydowanie zadowolony. Tylko go nie przekarm, konsekwencja to klucz… ale jedno domowe ciastko nikomu nie zaszkodzi!
kursy, blogi, webinary – to w teorii możnaby już podpiąć pod drugą kategorię, więc uznajmy to za punkt na pograniczu. Internet daje ogromne możliwości. Psie szkoły organizują już nie tylko spotkania w miejskich parkach lub swoich terenach treningowych, lecz też kursy online lub webinary. Ja brałam udział w dogfitnessowym webinarze Uniwerku ObiFru i wyniosłam z niego zarówno masę notatek oraz wiedzy, jak i porządnego kopa do rozciągania psich mięśni. Warto poszukać czegoś, co zainspiruje cię do jakichś działań z psem lub pomoże rozwinąć wiedzę, na przykład z zakresu psiej psychologii.
relaksować się – kolejny „punkt graniczny”. Relaksować możemy się też sami, na najróżniejsze sposoby. Jedni oglądają serial na Netflixie, inni grają w gry lub szydełkują. Jednak zawsze możesz też zrobić sobie mały chillout ze swoim pupilem. Na pewno będzie ci wdzięczny za gruntowne wygłaskanie, o ile za tym przepada.
Pies zmęczył się już treningiem i pochrapuje w klatce, a ciebie opanowuje nuda. Nie masz ochoty na pożeracze czasu, nowy odcinek serialu ani czytanie książki. Co wtedy robić?
rozwijaj swoje zainteresowania – na pewno masz jakąś pasję, nie wmówisz mi, że nie (a jak nawet, to zajrzyj do punktu niżej!). Skoro siedzisz w domu wykorzystaj ten czas na wbijaniu doświadczenia i rozwijaniu się w sferze, która cię interesuje. Uwielbiasz piec ciasta? Spróbuj nowego przepisu. Kochasz języki? Możesz postarać się przetłumaczyć piosenkę lub wiersz (to akurat nic prostego, ale może jesteś językowym freakiem, jak ja?). Grasz na gitarze? Zacznij naukę nowego utworu. Możliwości są nieograniczone.
…lub znajdź nowe hobby – punkt szeroki niczym ocean. Czego możesz zacząć się uczyć? Kaligrafii/brushletteringu, robienia na drutach, haftowania, szycia, programowania, malowania akwarelą… i tak dalej i tak dalej. To tylko moje kilka propozycji, ale w internecie znajdziesz ich znacznie, znacznie więcej. I, co najlepsze, znajdziesz również instrukcje, jak się ich nauczyć! Ja niedawno zarejestrowałam się na platformie Skillshare, dopiero zaczynam jej używać, lecz już widzę w niej ogromny potencjał. To miejsce, w którym znajdziesz różnorakie kursy w szerokiej tematyce – poczynając od rysunku na copywritingu kończąc. Jeśli zarejestrujesz się przy pomocy tego linku, dostaniesz dwa miesiące Skillshare w wersji Premium za darmo. Potem możesz zrezygnować i przerzucić się na tą bezpłatną, która różni się jedynie ilością dostępnych kursów. A gdyby jednak chciało ci się płacić, to za twój pierwszy opłacony miesiąc ja dostanę miesiąc za darmo. Nie martw się, niczego nie wyłudzam 😛 Możesz odebrać swoje dwa miesiące i następnie bez żadnych problemów zmienić plan na darmowy.
poeksperymentuj w kuchni – z rozsądkiem oczywiście. Skoro masz siedzieć w domu, to nie decyduj się na przepisy, do których potrzebujesz zrobić ogromne zakupy. Nikt natomiast nie zabroni ci trochę zaszaleć z wykorzystaniem tego, co już masz, nawet jeśli nie jesteś guru cukiernictwa ani kucharzem godnym Masterchefa (powiedzmy sobie szczerze, większość z nas… nie jest). Zresztą, nie musisz nawet specjalnie wykazywać się inwencją twórczą. Możesz po prostu przygotować danie, które lubisz, ale na które na co dzień nie masz czasu. Ja na przykład jestem miłośniczką owsianki, za to w dni szkolne, kiedy mam na 8, zwyczajnie nie znajduję czasu na przygotowanie jej sobie. Za to teraz 80% moich śniadań składa się z najróżniejszych wariantów owsianki 😀
zacznij naukę nowego języka – albo kontynuuj opanowywanie tego, którego już się uczysz. Języki są ogromnie przydatne. Znasz to uczucie, kiedy nareszcie potrafisz zrozumieć obcokrajowca lub fragment zagranicznego serialu? Właśnie. Może i samodzielnie, szczególnie jeśli nie masz żadnego podręcznika, nie opanujesz zaawansowanej gramatyki, ale możesz trenować podstawy lub poznać nowe słówka. Do słownictwa i używania go w zdaniach polecam Duolingo. Mała uwaga – nie każdego języka tam da się uczyć bezpośrednio przetłumaczonego na polski. Gdy marzy ci się chiński czy węgierski, musisz mieć w miarę opanowany angielski, bo to w tym języku aplikacja będzie podawać ci słówka. Poza tym w internecie jest ogrom kursów językowych czy zajęć online. Czemu by nie spróbować? Warto także obejrzeć coś w języku, którego się uczysz. I to jest ten jeden przypadek, kiedy będziesz usprawiedliwiony z spędzania czasu na Netflixie.
zrób coś kreatywnego – nie trzeba do tego być artystą malarzem ani mistrzem pióra. Nawet jeśli twoje rysunki zatrzymały się na poziomie tylko ociupinkę wyższym, niż ludziki-patyczaki, spróbuj. Bez oceniania tego, jak ci wychodzi. Staraj się czerpać z tego przyjemność. Jeżeli tworzenie dzieł plastycznych to nie twoja bajka, napisz coś. Wiersz, opowiadanie, może zacznij dziennik? Ja uwielbiam i polecam tzw. blogi Play By Post. Tworzysz na nich swoją postać i piszesz opowiadania o jej przeżyciach. Przy okazji wymieniasz je z innymi ludźmi, więc masz możliwość poznania nowych znajomych. A twój styl rozwija się, kiedy go ćwiczysz! Istnieją blogi PBP w najróżniejszym klimacie – postapo, science fiction, fantasy. Możesz wcielić się w człowieka, istotę fantastyczną, albo psa czy konia. Zainteresowałam cię? Napisz przez instagrama lub w komentarzu, siedzę w tym środowisku już od kilku lat, mogę cię „oprowadzić” 😉
posprzątaj – wiem, nie brzmi jak zabawa. Uwierz mi, to może być całkiem dobre. Nikt nie oczekuje, że wysprzątasz cały dom, ale przejrzenie ubrań w jednej szafce lub posortowanie części zdjęć na komputerze w foldery daje ogromne poczucie satysfakcji. Nawet, gdy w reszcie wciąż panuje zamęt. Powoli do celu 😛
pomedytuj – nie ma konieczności siedzenia niczym tybetański mnich i mamrotania bliżej niezrozumiałych słów przez kilka godzin. Usiądź wygodnie lub połóż się na kilka minut (nie wytrzymujesz w ciszy? Może być nawet minuta, to dobry początek), postaraj się uspokoić wszystkie myśli i skupić na tym, co dzieje się teraz. W internecie znajdziesz też medytacje prowadzone. Ja wolę zwykłą ciszę, ewentualnie jakieś pluskanie strumyka czy inny szum, bez rozpraszających mnie słów, ale może tobie łatwiej będzie z kimś, kto mówi? Medytacja jest świetna, bo pomaga się uspokoić i spojrzeć na wszystko z dystansem.
poćwicz – nigdy w życiu nie sądziłam, że napiszę to na blogu. Chyba wszyscy czasami zaskakujemy samych siebie. Ograniczony do siedzenia w domu ruszasz się zdecydowanie mniej. Sama widzę po moim liczniku kroków, ile zrobiło się z moich 10 tysięcy i wzwyż. Nędzna, czterocyfrowa liczba. Wcale nie musisz jednak biegać teraz w kółko po mieszkaniu czy robić wycieńczającego cardio. Możesz się porozciągać albo, sama nie wiem, spróbować jogi? Taniec też wchodzi w grę – włącz muzykę i ruszaj się bez myślenia o tym, jak to robić! Ruch i aktywność fizyczna nie muszą być typowymi ćwiczeniami z wf-u, których osobiście nie znoszę. Znajdź coś dopasowanego do ciebie i rusz się!
słuchaj podcastów – podcasty. Nie do końca potrafię pojąć ich fenomen, bo jestem typowym wzrokowcem. Sam dźwięk dezorientuje mnie i rozprasza, dlatego zarówno z audiobooków, jak i podcastów właśnie, wynoszę zaskakująco mało. Wiele osób natomiast słucha ich z przyjemnością. Spróbuj, może i ty się w nich odnajdziesz. Polecano mi 7 metrów pod ziemią i rzeczywiście wydaje się całkiem ciekawy. Swoje polecenia możesz napisać w komentarzu, może dzięki nim się przekonam?
obejrzyj coś inspirującego – z powodu angielskiego dodatkowego zaczęłam oglądać TEDTalks i powiem ci, że znajdziesz tam masę wartościowych, motywujących treści. Oczywiście, są też takie, które uważam za średnie lub po prostu słabe. Mimo wszystko warto się w to zagłębić, aby trafić na jakąś perełkę. A może znasz inne miejsca, gdzie da się znaleźć dające motywacyjnego kopa treści? Mi spodobał się ten TEDTalk, obejrzyj koniecznie!
stwórz listę marzeń – marzenia są za darmo. Spełnianie ich już nie zawsze. Nie zmienia to jednak faktu, że fajnie jest marzyć. A jeszcze fajniej jest mieć listę, z której w przyszłości będziesz mógł wykreślić wszystko, czego doświadczyłeś. Często takie listy innych ludzi można znaleźć pod hasłem Bucket list albo Before I die. To spis rzeczy, które ktoś chciałby zrobić przed śmiercią. A ty, o czym marzysz? Bierz kartkę albo notes i pisz. To może być coś, czym się podzielisz, albo całkowicie prywatny składzik snów. I nie waż się rezygnować z zapisania czegoś wyłącznie dlatego, że wydaje się aktualnie niemożliwe. Polecam ten tekst autorstwa Simplicite, daje do myślenia.
zagraj w planszówkę – na pewno towarzyszy ci ktoś w domu. I założę się, że masz minimum jedną grę. Choćby stare, dobre Scrabble lub Monopoly, które raz na zawsze zniszczy waszą prawidłową relację. Jestem miłośniczką planszówek (czytałeś moją relację z Planszówek w Spodku? Jest tutaj!). Dam głowę, że i ciebie wciągnie jakaś gra. A gdy brak ci towarzysza lub ochoty na planszówki, alternatywą są puzzle. Relaksujące, o ile masz do nich cierpliwość.
To już wszystkie moje propozycje na spędzanie czasu w domu. Czekam na twoje pomysły aktywności. Daj znać w komentarzu, co porabiasz?
SMELLS LIKE ADVENTURE © 2018-2019 - Wykonanie Dzikość w Sercu