Są takie rzeczy, bez których nie da się żyć. Albo i da, ale z nimi życie jest łatwiejsze. U nas przybyło trochę psich rzeczy, więc opowiem, co opróżniło mój portfel.
Bosch Fruitees (jabłkowe) – nie wiedziałam, czy łaciaty w ogóle zechce ich skosztować, a tu niespodzianka – teraz to chyba nasze ulubione małe smaczki. Kupione w Maxi Zoo, tam znalazłam również bidon Dogs Creek (mieli przecenę -20% na wszystko, więc wyszłam biedniejsza, ale szczęśliwa).
Z Maxi Zoo przywiozłam też dwie paczki sardynek w kurczaku (na zdjęciu ich nie ma, ale cicho sza!). Kiedyś kupiła je moja mama, a Tobias szaleje na ich punkcie. Ostatnie nasze zdobycze stamtąd to Britt Bounty Bones (które na zdjęciu są już bez opakowania, bo przesypałam je do czegoś innego) i Pure Salmon
Mata z Zooplusa, która bije teraz rekordy popularności. Mamy ją już kilka tygodni, i rzeczywiście świetnie chłodzi, coraz częściej mam ochotę podkraść ją psu, w upały jest nieoceniona. Planuję też zakup Cooling Coat z Hurtty, czekam tylko, aż uda nam się załatwić zamówienie grupowe. Na naszym fanpage na pewno podlinkuję wydarzenie (bo który psiarz nie lubi tej firmy?), więc oczekujcie,, bo będzie się dało kupić rzeczy z rabatem. O ile firma w końcu odpisze na kolejnego maila 😛
Dorobiliśmy się szelek Julius K9 IDC. Właściwie to ich nie kupiłam, a je dostałam, i teraz strasznie kusi, żeby dokupić do nich rzepy. Jedne… Drugie.. I tak w nieskończoność. Szele oczywiście w najlepszym kolorze, jaki można dostać. Niebieskim.
Czekam jeszcze na smycz i obrożę od ACC Dog – ciekawa jestem, czy naprawdę tak dobrze się czyści i jak przetrwa nasze szaleństwa.
Macie jakieś ulubione rzeczy, bez których nie wyobrażacie sobie lata?
SMELLS LIKE ADVENTURE © 2018-2019 - Wykonanie Dzikość w Sercu