Boże, ale ona leniwa. W ogóle się nie uczy, a potem płacze, że znowu źle jej poszło.
Ja cię, spójrz na jego psa. Jaki spasiony, fu.
Ale oni żałośni.
Beznadzieja.
Idź się potnij, idiotko.
Codziennie słyszysz tego typu słowa. Może w stosunku do innych, może do ciebie. A może wypływają właśnie z twoich ust. Może widząc osobę, która robi coś nie tak, automatycznie wydajemy na nią wyrok.
Klik. Klik. Klik. Kolejna relacja na insta. Nudy, nudy, o, fajne buty, znowu nudy. Nagle na jednej z nich miga ci osoba z lekką nadwagą. A twoje palce już dziko walą w klawiaturę telefonu. Weź się w końcu za siebie, wyglądasz obleśnie. Po co ciągle się obżerasz? Żałosne. Schudnij wreszcie, to nie takie trudne. Misja spełniona. Może ona nareszcie się ogarnie i zacznie wyglądać jak człowiek? Na pewno.
Ta dziewczyna, która jest taka głupia, czas, który mogłaby poświęcać na naukę, poświęca na zajmowanie się domem. Pomaga chorej matce. Ten chłopak, którego pies ma problemy, cały czas próbuje coś na to zaradzić. Ta osoba, którą wyśmiałeś z powodu jej wagi, ma bulimię. Codziennie zwraca wszystko co zjada, bo niszczy to ją od środka. I może teraz powiesz mi Czemu w jednym wpisie pokazujesz osoby chore lub z trudną sytuacją i osoby, których problemem jest coś tak błahego jak zmaganie się z problemem psa? Przecież to kolosalna różnica! Jasne, że kolosalna. Nie mówię, że nie. Czemu akurat pies? Bo to siłą rzeczy trochę psi blog i wplotłam tu tego psa, chociaż jeśli jakoś bardzo ci zależy, mogę wymyślić jakiś inny przykład. Wiesz, czemu jest tu ten pies? Bo nie chodzi o to, czy czyiś problem jest poważny czy błahy. Chodzi o to, że fakt, że czyiś problem jest mniejszy, nie znaczy, że możesz tą osobę ranić, poniżać i niszczyć. Że możesz podkopywać jej samoocenę z dnia na dzień. Bo co? Bo jej problem jest łatwiejszy do rozwiązania (albo tak to wygląda z twojej perspektywy, a prawda jest inna?).
Tak się zaczyna, wiesz..? Od śmiania się z błahostek, głupich spraw. Małych rzeczy, które przecież nikomu krzywdy nie robią. Nabijania się z tego, że ktoś robi coś nie tak, inaczej się ubiera, odmiennie wygląda. Jak się kończy? Różnie. Nie chcę ci teraz mówić Nie rań ludzi, bo zrobią sobie krzywdę. Nie to jest moim celem. Nawet jeśli ty jesteś inny (bo jednak w środku mam to, może głupie, zaufanie, że czytasz to i nie utożsamiasz się z osobą, która robi to, co opisuję. A jeśli nie, to mam nadzieję, że ten ciąg znaków trafi gdzieś w głąb ciebie. Bo czasami nawet nie wiesz, ile może zrobić jedno słowo.).
Dlaczego dziś taki temat? Z wielu powodów. Między innymi takich jak to, że jestem świadkiem takich sytuacji na co dzień i myślę o tym, co kieruje takimi ludźmi. Zazdrość? Chęć połechtania swojego ego? W każdym razie, niezbyt ciekawe pobudki. Haters gonna hate, powiadasz. I masz rację. Wiem że świat nigdy nie będzie cudowny – z tęczą, motylkami i jednorożcami parskającymi magią. Mimo to liczę, że skoro słowa mają moc niszczenia, to mają tez moc budowania. I że ten tekst trafi chociaż do jednej osoby, która pomyśli ej. W sumie…
SMELLS LIKE ADVENTURE © 2018-2019 - Wykonanie Dzikość w Sercu