Czy masz jakieś postanowienie na nowy rok? Nie wątpię. Nawet jeśli nie planujemy naszych działań, w środku mamy pragnienie osiągnięcia czegoś konkretnego, realizacji jakiegoś zamierzenia. Jedni chcą zrzucić wagę, inni marzą o samorozwoju, kolejni o lepiej płatnej pracy.
Wszyscy jednak dobrze wiemy, że większość takich planów kończy się niesatysfakcjonująco. Jak to zmienić? O tym za chwilę, a na razie kilka słów podsumowujących ten rok.
W 2019 sporo się działo. Minął rok od kiedy założyłam Smells like adventure (pamiętasz jeszcze mój pierwszy wpis?). Od stycznia do grudnia przybyło około 150 obserwatorów na instagramie i 60 na fanpage. Napisałam 25 tekstów i przeniosłam się na WordPressa, co było ogromnym wyzwaniem, którego nieco się bałam, ale podjęłam je i nie żałuję! Wraz z przenosinami zmienił się szablon i logo, a wszystko dzięki Magdzie z Dzikość w sercu, która tworzy blogowe cuda.
Co do zmian – wielkich przełomów nie było, lecz tego nie oczekiwałam. Małymi kroczkami idziemy coraz dalej. Zaczęliśmy chodzić na Mijanki do TRIKa. Przestaliśmy zimą, bo odbywały się zbyt późno, jednak jestem pewna, że na wiosnę powrócimy do ćwiczeń grupowych.
Całkowicie zrezygnowałam też z prowadzenia planera i dziennika treningów, co jest totalnym zaprzeczeniem mojego planu sprzed roku, moje potrzeby się zmieniły. Nie odczuwam braku żadnego z nich, a gdybym nawet zaczęła, wystarczy otworzyć dowolny notes i zacząć zapiski.
To był trudny rok, ale pełen niesamowitych momentów, dlatego mogę szczerze powiedzieć, że jestem za niego wdzięczna. Dziękuję też tobie, że jesteś tu i czytasz moje wpisy, być może nawet je komentujesz? Wiedz, że i ty motywujesz mnie do tego, żeby się nie poddawać.
Mam nadzieję, że 2020 będzie jeszcze lepszym czasem. Nie wiem, czy kojarzysz tego mema, ostatnio przeżywającego świetność w internecie. Im bliżej było do nowego roku, tym więcej jego wariacji się pojawiało (rok, dwa miesiące, tydzień, dzień). Nie sposób wytłumaczyć jego istoty, najłatwiej będzie go tu pokazać, z pewnością załapiesz, o co chodzi.
Ostatnio zastanawiając się nad tym, jakie zdjęcie wstawić na nasz profil na Instagramie, przypomniał mi się właśnie ten obrazek. Tak oto powstała dzisiejsza fotka.
I szczerze mówiąc, w to właśnie wierzę – że 2020 będzie niesamowity. A jak zamierzam to sprawić? Stawiając sobie cele, o których rozpisuję się w następnych akapitach. Enjoy!
Głupie pytanie? Nie do końca. Wiele osób, a może i ty, rezygnuje całkowicie z planowania swoich działań, wybiera życie na spontanie. I to nie jest w żaden sposób złe!
Nie zmienia to faktu, że stawianie sobie celów jest bardzo przydatne. Dzięki temu wiemy dokładnie, do czego dążymy i jak chcemy to osiągnąć.
Ale samo wypisanie celu to za mało, żeby go zrealizować. Pewnie nie raz boleśnie się o tym przekonałeś.
Metod jest wiele, a każdą z nich można przekształcić i wykorzystać na swój sposób. Ja upodobałam sobie metodę SMART.
SMART to pięć punktów (można je łatwo zapamiętać dzięki nazwie-akronimowi), które mogą ci pomóc w sformułowaniu swojego planu.
Jeden z moich grzechów głównych. Jeśli przeczytasz moje starsze posty, takie jak Cele na 2019, zauważysz, że rzadko zdarzało się, żeby moje cele były sprecyzowane. A to kluczowy element planowania! Celem sprecyzowanym nie jest chociażby zacznę uprawiać sport. To ogólnik, który bardzo mało wnosi. Żeby twój cel był sprecyzowany, musi zawierać jasną informację o tym, czego dotyczy.
Twój plan musi dać się zmierzyć. Jeżeli twoim celem jest kupić mieszkanie, to owszem, znasz wynik końcowy, który ma dać zrealizowanie, ale nie możesz sprawdzić, ile ci do jego osiągnięcia zostało. Dlatego lepszym celem jest zaoszczędzić X zł na mieszkanie.
Pozostając w temacie mierzalności – w monitorowaniu postępów pomóc mogą trackery. Nawet jeśli nie masz własnego bullet journala, możesz wziąć pustą kartkę, narysować na niej tyle kropek, ile setek brakuje ci do zaoszczędzenia określonej sumy i kolorować jedną za każdym razem, gdy odłożysz kolejną stówkę.
Do osiągnięcia celu potrzebujesz motywacji. Żeby cię motywować, twój plan musi być atrakcyjny. Oznacza to, że jego realizacja przyniesie ci jakieś korzyści. Warto już na etapie rozpisywania celów wypisać sobie, co zyskasz, gdy je osiągniesz. Taki spis na pewno pomoże ci w wytrwaniu w swoim postanowieniu.
Cel niemożliwy do osiągnięcia jedyne, co ci przyniesie, to frustrację. Skoro chcesz kupić mieszkanie, to musisz zarabiać wystarczającą ilość pieniędzy, żeby móc na nie odłożyć. Jeśli marzy ci się pojechanie na zawody z psem, weź pod uwagę potrzebę regularnych treningów. Wiadomym jest jednak, że nie uda ci się wziąć udziału w Mistrzostwach Świata, gdy twój futrzak do tej pory kontakt ze sportem miał raczej znikomy.
Czy twój cel ma określony termin zakończenia? Kiedy go brakuje, zapewne będziesz odkładał realizację z dnia na dzień i wpadniesz w pętlę wiecznego od jutra 😉 Ustal z samym sobą deadline i zapisz go.
Wszystko ładnie, ale jak zgodnie z taką metodą sformułować swój cel?
Weźmy na tapetę jeden z najczęściej wybieranych – zrzucanie wagi.
schudnę – cel ogólnikowy, bez daty zakończenia, nie jest mierzalny
do końca czerwca będę ważyć 10 kg mniej – cel jest sprecyzowany, ma termin końcowy, można go zmierzyć (a nawet zrobić sobie tracker lub tabelkę, podobną do tej, którą ja zrobiłam na Tobiasowe odchudzanie).
Nie zapędzajmy się jednak. Nie zawsze trzeba stawiać sobie cele i skrupulatnie je planować. Zawsze będę zachęcać do odpoczynku i działania wraz z możliwościami, a nie ślepego gnania do przodu, byle się udało.
1 stycznia też nie jest żadnym wyznacznikiem. Nikt nie zabroni ci zacząć w połowie marca, albo piątego listopada. Ja lubię mieć to poczucie nowego początku i czystej karty, bo przysparza mi motywacji, ale tak naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zacząć planować wcześniej lub później.
Teoria omówiona, czas pokazać nasze cele! Nie wiem, czy jest ich dużo, czy raczej mało – oceńcie sami.
1000km to wcale nie taka ogromna liczba, więc myślę, że nie będzie większych problemów z dobiciem do czterech cyfr na liczniku, ale od czegoś trzeba zacząć, prawda? To, że ten plan wydaje się całkiem sensowny i osiągalny, dodatkowo mnie motywuje.
Gdy tylko słońce zacznie zachodzić nieco później, wracamy do regularnych spotkań z psimi znajomymi w TRIKu. Chciałabym do końca tego roku osiągnąć poziom względnego opanowania przy psach. Nie oczekuję wykonywania naprawdę skomplikowanych sztuczek i innych wariacji, na razie zależy mi na ciszy, braku szczekania i wyrywania się, a także umiejętności ignorowania psów. Chcę mieć możliwość spokojnie ominąć innego psiarza w trakcie spaceru. Marzeniem jest możliwość spotkania się z kimś na wspólny spacer, ale to pozostaje na razie bardziej w sferze wyobrażeń niż planów.
Plan jest taki, żeby wrzucać tekst co sobotę, a zdjęcie na instagrama w każdy wtorek, czwartek i sobotę. W perfekcyjnym świecie rok skończyłabym z 52 postami i aż 157 zdjęciami na Instagramie. Wiem jednak, jak jest. Nie zawsze udaje mi się napisać coś w terminie, niekiedy brak mi czasu, niekiedy weny. Dlatego uważam, że racjonalnie będzie zaplanować 26 wpisów i 80 zdjęć. Być może to mało w porównaniu do tego, ile powinno ich być, ale nie chcę na siłę dążyć do „odpowiedniej” cyferki. Wolę wciąż mieć przyjemność z blogowania i ewentualną satysfakcję, że publikowałam więcej, niż szacowałam.
Pisałam wiele razy, że na cyferkach mi nie zależy. I taka jest prawda – wolę mieć mniej obserwatorów, ale prawdziwych, niż płacić za boty albo brać udział w follow4follow. Jak jednak zmierzyć postęp inaczej, niż liczbowo? Ciężko. W 2020 chcę robić lepsze zdjęcia, uważniej dobierać hashtagi, nagrywać więcej stories i być aktywniejszą na obserwowanych profilach. To wszystko wpływa na zasięgi i pozwoli dotrzeć do mnie nowym odbiorcom.
O istocie MM opowiadałam w moim ostatnim tekście, dotyczącym bujo.
Ten cel jest bardziej prywatny, ale postanowiłam go tu umieścić, bo duża część czytelników interesuje się tematyką samorozwoju. Może przekonam cię, żebyś i ty spróbował tej metody?
Zobaczymy, jak dalej będzie mi szło z codzienną praktyką, na razie jestem zadowolona – codziennie wykonuję wszystkie sześć punktów (jeżeli jesteś ciekawy, daj znać w komentarzu. Kto wie, czy w przyszłości nie napiszę tekstu o Miracle Morning, o ile znajdą się zainteresowani?).
To już wszystkie moje plany na ten rok. A czy ty masz jakieś? Podziel się nimi w komentarzu! Możesz dać znać, jakich metod planowania używasz i co sprawdziło się u ciebie w poprzednich latach.
I przede wszystkim – szczęśliwego nowego roku!
SMELLS LIKE ADVENTURE © 2018-2019 - Wykonanie Dzikość w Sercu