Mam dla Ciebie odpowiedź na to wielkie pytanie, czego użyć do stworzenia swojego osobistego, idealnego planera. Już, teraz, na samym początku. Nie musisz scrollować na sam dół, bo odpowiedź jest tutaj. Czym rysować?
Serio? Tak. Dosłownie. Pisałam to już w innych postach – wystarczy ci zeszyt w kratkę z dyskontu i ulubiony długopis.
Nie oszukujmy się jednak, kiedy już na dobre się wyciągniesz, taki zestaw raczej przestanie cię satysfakcjonować (chociaż kto wie, widziałam ludzi, którzy z pomocą bardzo ograniczonej liczby pisaków i innych głupotek mają piękne bujo – albo po prostu skupiają się tylko na stronie praktycznej i to jest bardzo dobre podejście. Ale ja jestem maniakiem, nic nie poradzisz). Dlatego dziś dzielę się z tobą moimi ulubionymi przydasiami – może znajdziesz coś, co cię zaciekawi?
Używam notesu Devangari Art. Nie lubię kartek w kolorze ecru, zdecydowanie jestem za białymi. Poza tym Devangari ma świetne kropki – szare, widoczne, ale nie zbyt ciemne.
Widzę w nim jeden mankament – nie rozkłada się na płasko, mimo, że firma zapewnia o czym innym (podobno w dodruku ten problem został rozwiązany, sprawdzę i dam wam znać w 2019). Niby wszyscy piszą o Leuchtturmach (nie dziwię się, że piszą, a nie mówią. Dla mnie wymowa pozostaje zagadką – wydaje mi się, że mówi się lojśturm. Jeśli nie, poprawcie mnie.), ale kiedy zobaczyłam zdjęcia, jak mocno prześwitują i czasami przebijają, zrezygnowałam. Poza tym kartki ecru to zło, ale co kto lubi 😛
Piszę cienkopisami Faber Castell Ecco Pigment w dwóch grubościach – 0.2 i 0.5. Są wodoodporne, dzięki temu nie rozmazują się pod wpływem zakreślaczy i brushpenów oraz innych przyrządów do rysowania na bazie wody. Cienkopisy typu stabilo w takich sytuacjach bardzo pajączkują i się rozmazują, z tego powodu używam ich tylko do kolorowania.
Używam głównie Crayola Supertips. Ale strzeżcie się – to jedyne pisaki, które u mnie przebijają/mocno prześwitują, więc trzeba uważać z kolorowaniem. Poza tym kolory na zakrętkach są nieco przekłamane…
Moje ulubione zakreślacze to pastelowe Stabilo, ale używam ich tylko w psim planerze, razem z pastelowymi cienkopisami tej samej firmy.
Piszę – a raczej uczę się pisać – Tombowami (Fudenosuke i ABT Dual Brush – te drugie dobrze nadają się też do kolorowania), Eddingami, które dopadłam za śmieszną cenę w TKMaxx i moimi ukochanymi, best-of-the-best Pentelami Touch. Dla ciekawych – mam też brushpeny z Lidla, pojawiły się tam na powrót do szkoły. Nie polecam ich dla początkujących, chyba, że do kolorowania. Co zamiast nich? Tombow Fudenosuke Hard (jak nabierzesz trochę wprawy, spróbuj też Soft) i Pentele, potem stopniowo coraz miększe i większe pędzelki (Tombow ABT Dual Brush, Edding – nad miękkim, śliskim pędzelkiem trudno zapanować, kiedy nie ma się wyrobionej ręki). I tak, wiem, że brushpeny można dostać na Ali za kilka złotych (a ja lubię kupować na Ali o ile nie ma różnicy w jakości), ale naprawdę, na początku warto zainwestować to kilkanaście złotych, a nie kupować rzeczy firmy no-name. Tylko się zniechęcisz. Jasne, możesz trafić na objawienie, tańszy odpowiednik Tombowa – ale skąd możesz mieć pewność?
Używałam różnych brushpenów i widać różnicę w jakości już po łatwości pisania i wyglądzie liter. Wolę zapłacić więcej za coś, co starczy mi na długo i nie doprowadzi do szału za każdym razem, kiedy spróbuję coś napisać 🙂
W bujo washi używam rzadko, czasami się zdarza. Mam kilka taśm z Tigera (uwielbiam!), kupiłam też jakieś od Owca Prodakszyn. I to był błąd. Jeśli wpadniesz w tasiemkowe szaleństwo, wejdź na AliExpress. W temacie washi nie ma różnicy, gdzie kupujesz, większość polskich sklepów internetowych sprzedaje taśmy kupione na Ali, ale z kilkukrotną przebitką.
Jakość jest ta sama, a i wybór większy.
To chyba „tyle”, jeśli chodzi o moje rzeczy do planowania. Wy staracie się mieć ich raczej więcej czy mniej?
SMELLS LIKE ADVENTURE © 2018-2019 - Wykonanie Dzikość w Sercu