Ostatnio cierpię na zimowy (jesienny?) spadek motywacji. Nie umiem się zmobilizować do robienia różnych rzeczy – chyba, ze chodzi o prokrastynację. To wychodzi mi znakomicie 😛 Staram się jednak regularnie pisać posty na bloga, a że kończy się listopad, to naskrobałam listopadownik.
Egzystujemy. Chyba tak najlepiej określić ten stan. Żyjemy, chodzimy na spacery i tak naprawdę nie robimy nic specjalnego. Czasami podłubiemy trochę dogftinessów, ale to zależy od chcenia. Mam nadzieję, że udział w testowaniu Psikursu (o którym zaraz opowiem więcej) zmieni tę sytuację i pomoże wygrzebać mi się z motywacyjnego dołka. W zeszłą niedzielę odwiedziłam Psim Targiem, spotkałam się z Gosią z My Heart Chakra (wciąż uparcie piszę Pani, sama nie wiem, jak się zwracać. Help.) i wydałam masę pieniędzy – a już niedługo mam zamiar pokazać wam całą moją psią szafę.
Posty wpadają po czasie, zdjęć na instagramie ni ma. Nic nie poradzicie, proszę o wybaczenie. Chyba potrzebuję czasami takich przerw. A ze ostatnio są one w dość dużym natężeniu, to inna sprawa. Mam nadzieję, ze was to nie zrazi. Staram się. Trust me. Konkurs będzie na początku grudnia, tak, jak obiecałam. Nagrody będą zacne, wiec patrzcie i śledźcie, kiedy się pojawi. Poza tym w grudniu minie już pół roku od pierwszego posta. Tego, o tu. Nie umiem wyjść z szoku, bo przecież dopiero co robiłam ostatnie poprawki wyglądu, pstrykałam pierwsze zdjęcia na bloga i pisałam do was pierwszy raz. Tak czy siak z tej okazji organizuje wielkie Q&A i oczekuję pytań od was. Proszę, nie zawiedźcie mnie, bo inaczej nie będę mieć planów na tekst na za tydzień. Pytania możecie zadawać w poście na fanpage, na messengerze, pod specjalnym zdjęciem na insta, w wiadomościach prywatnych, mailowo i (jeśli wolicie zostac anonimowymi ludkami) na Sarahah (założyłam specjalnie dla was! I tylko na potrzeby tego Q&A, nie myślcie sobie).
Tym razem u mnie na tapecie:
derki z Hauever – pies mi marznie i muszę coś na to poradzić. Mieliśmy sweterek z Medicine, ale krój okazał się… nietrafiony. Z niecierpliwością czekam, aż wrzucą je do sklepu, bo chcemy mieć swój spóźniony #haufriday! Miałam kupić na targach, ale nie było rozmiaru łaciatego. Peszek 😉
potterowy wzór od Dog’s Craft – jestem potterhead i uświadamiam wam to w każdy możliwy sposób. A kiedy ktoś robi taki wzór, to ja nie mogę przejść obojętnie. No nie mogę. Nie da rady. Rozum podpowiada, że przecież wydałaś już tyle na targach, daj portfelowi odpocząć, ale wciąż słyszę serce – TO HARRY POTTER JEST, NAD CZYM SIĘ ZASTANAWIAĆ. Szczerze, to nad czym ja się jeszcze zastanawiam?
Patronus od Kettu – zostajemy przy klimatach Harry’ego (w sumie tematycznie, bo Zbrodnie Grindelwalda już w kinach. Byliście?). Ten wzór spowodował u mnie sprzeczne emocje. Od taki se, do (po targach i zobaczeniu go na żywo) boziu jakie cudo.
Których tym razem brak, bo w listopadzie jakoś nie jestem na bieżąco. Będę wdzięczna za podrzucenie czegoś ciekawego do poczytania!
SMELLS LIKE ADVENTURE © 2018-2019 - Wykonanie Dzikość w Sercu