Powiem wam, że to niemożliwe. Grudzień! Już grudzień!
Czas płynie dla mnie zdecydowanie zbyt szybko. W końcu dopiero co stresowałam się nową szkołą, a tu okazuje się, że całkiem dobrze poznałam już swoją klasę, a za trzy tygodnie skończy się pierwszy semestr…
Nie popadajmy jednak w paranoję, mamy jeszcze miesiąc. Żeby go dobrze wykorzystać, najpierw trzeba podsumować listopad.
Wkręciłam się na całego w życie zgodne z ideą less waste i czytam o tym coraz więcej. Niby wcześniej wiedziałam, że takie coś istnieje, ale zaczęłam poważnie się w to angażować dopiero po wzięciu udziału w #PupiloweWyzwanie. Moja rodzina musi znosić kolejne pomysły, takie jak kupowanie bambusowej szczoteczki, ale widzę w tym sens i cel, więc mam nadzieję, że oni też go zauważają.
Tobias całkiem ładnie pracuje – jako, że teraz ciągle jest ciemno i brzydko, więcej czasu poświęcam na różne ćwiczenia i treningi w domu. Wiadomo, nie ma już takich możliwości spacerowych, jak w lecie.
Z tego powodu poza dogfitnessem, o którym pisałam w ostatnim tekście, często sobie sztuczkujemy. Łaciaty opanowuje komendę ukłon, która idzie mu nieco opornie. Mamy jednak na koncie sukces w postaci trzymania przedmiotów i (uwaga uwaga!) przynoszenia ich. Wychodzi mu to naprawdę nieźle, a przy okazji robi to z dozą ekscytacji. Czyżby ten pies potrafił cieszyć się robieniem czegoś razem? Może trochę się zapędzam, ale ostatnie dni obfitowały w dużo pozytywnych wrażeń, więc chyba pozwolę sobie na optymizm.
Trafiła też do nas pluszowa świnka z IKEI, o której pewnie czytaliście na Instagramie. Powoduje ona całkowity szał ciał, totalne wariactwo. Nie sądziłam, że łaciaty potrafi tak się fascynować zwykłą z pozoru zabawką.
Jest listopad, więc jakże mogłabym nie napisać o wczorajszym święcie wydawania pieniędzy?
Zainspirowana wieloma osobami, w tym Zosią z B the Great, zmieniam swoje postępowanie. Dorastam? Mądrzeję? Tego nie wiem, szczerze wątpię, ale bądź co bądź, przestałam już być maniakiem. Sprzedaję część Tobiasowych akcesoriów i nie zamierzam kupować nowych. Oczywiście nie mam tu na myśli rzeczy niezbędnych lub po prostu przydatnych, ale n-te z rzędu kompleciki jak najbardziej.
Pozostaje jednak pytanie: czy kupiłam coś w Black Friday? Tak. Ale zanim wydacie z siebie zawiedzione westchnienie, przeczytajcie ten akapit do końca.
Nie zamawiałam wiele. Zakupiłam jedynie rzeczy, które planowałam już od dawna. Najpierw intensywnie myślałam, czy rzeczywiście będą mi potrzebne, a potem czekałam do Czarnego Piątku. Uznałam, że skoro tak czy siak zamierzam te produkty kupić, to lepiej wyposażyć się w nie, gdy są nieco tańsze.
Do naszego arsenału dołączą dwie zabawki na jedzenie. Do tej pory był w nim tylko standardowy bałwanek Konga, który niezbyt nadaje się do wypychania go suchą karmą. Potrzebowałam czegoś na zimowe wieczory, w co wpakuję psu jego posiłek. Chciałam mieć dla niego jakieś zajęcie na dni, w które mam więcej nauki lub chcę go nieco wyciszyć.
Tym oto sposobem już niedługo dotrze do nas wąż z Trixie. Zdecydowałam się na niego dzięki Weronice z Vuk Vuka (przez którą od wczoraj w głowie mam wonsza rzecznego. Mnie śmieszy, takie to głupie.).
Kupiłam też łamigłówkę Outward Hound Dog Brick. O tych zabawkach z OH czytałam sporo u niezastąpionej Heart Chakry, a że Tobias uwielbia gry związane z węszeniem i kombinowaniem, decyzja była prosta. Jestem ciekawa, jak szybko łaciaty rozpracuje zasady jej działania, życzcie mu szczęścia!
W tym miesiącu znalazło się kilka ciekawych tekstów, którymi chętnie się z wami podzielę. Oto i one:
Nie chcesz adoptować kundelka? Wstydź się! – post, który popieram w stu procentach. Hasło Nie kupuj, adoptuj, krąży po internecie już od dawna. W założeniu jest dobre, ale jak to wygląda w praktyce? Ciekawy wpis na Facebooku w tej właśnie tematyce popełniła też przychodnia weterynaryjna Egzoovet.
Pokój dziedzica – własnego domu nie mam, dzieci tym bardziej. Dlaczego w takim razie linkuję tekst o pokoju najmłodszego członka hartczakrowa? Ano dlatego, że ujął mnie bardziej, niż się tego spodziewałam. Pokój jest uroczy, ale nie przesłodzony, ma piękne kolory i och i ach 😀
posty o Bliskim Kontakcie z Wilkiem – wydaje mi się, że na Simply Wild trafiłam właśnie przez pierwszy tekst o socjalizacji wilków w Szwecji. Był szczery i niesamowicie interesujący, nigdy nie słyszałam o czymś takim. Kilka dni temu zauważyłam, że pojawiła się kontynuacja. Drugi tekst jest zdecydowanie bardziej szokujący, na mnie mocno podziałał.
Jeśli czytaliście lub oglądaliście w tym miesiącu coś ciekawego, dajcie znać w komentarzu! Chętnie poszerzę swoje horyzonty.
To by było na tyle z moich listopadowych podsumowań, ale chętnie przeczytam wasze. Czekam na komentarze!
SMELLS LIKE ADVENTURE © 2018-2019 - Wykonanie Dzikość w Sercu